niedziela, 31 stycznia 2010

Czy ilość przechodzi w jakość lub będę robić nic ...

Dręczy to mnie od jakiegoś czasu: ile rzeczy można robić dobrze robiąc je równolegle?? Wielu z tych co znam twierdzi, że albo można robić jedną rzecz dobrze albo wiele byle jak. Czy tak jest zawsze?? Czy nie ma też tak, że czasem trzeba zrobić coś chociażby minimalnym kosztem i wysiłkiem -wybierając prowizorkę ale wartością samą w sobie jest już zaistnienie tej rzeczy??
Wydaje mi się, że często życie stawia sytuację tak, że można tylko walczyć o zachowanie tego co już istnieje gdyż na więcej brak sił i rąk do pracy. Tym bardziej gdy wykonywana praca jest wolontariatem, a nie aktywnością zarobkową.
Czy poświęcanie się w sposób absolutny jakieś jednej rzeczy nie jest ślepym zaułkiem?? Może jest to budowanie sobie cielca z brązu - bożka własnego ego?? Jeśli moje oddanie nie jest absolutne jednej rzeczy, a wielość pól na których działam się nawzajem równoważy - tak, że żadnego z nich nie faworyzuję to czy nie jest to bezpieczniejsze?? Może własnie taki podział zaangażowań daje właściwą perspektywę do spojrzenia na każde z nich z osobna. Może to sprawia, że wiem, że nie jestem głównym architektem budowli, a jedynie moją rolą jest dołożenie swojej małej cegiełki do gmachu, który wznoszę wraz z innymi. Może tak należy patrzeć na swoją rolę w pracy na rzecz innych.
To jednak straszna odpowiedzialność podejmować się roli głównego architekta danego projektu. Skąd mam wiedzieć, że moja wizja nie jest kiczem, lub tylko przelotnym kaprysem mody?? Jak pogodzić ją z tym co zastałem w spadku po poprzednikach by nie wyszła z tego nowa, wyższa Wieża Babel??
Może warto ciągnąc tych kilka projektów na raz licząc, że przy którymś z nich okoliczności ułożą się w sposób sprzyjający i będzie to opus magna ???? A może jest też tak, że nie zawsze ma się ten luksus by zaczynać od rzeczy małych i na nich się uczyć "jak" by przy następnych móc tą wiedzę rozwijać i doskonalić. Może jest tak, że albo spróbujesz tu i teraz zrobić cokolwiek co masz okazję, bo więcej może jej już nie być??
Może trzeba porywać się na rzeczy wielkie, bo o małych nikt pamiętać nie będzie i ślad po nich nie przetrwa?? Może lepiej mieć swój kamyk w budowli co przetrwa wieki niż zbudować jedną z tysiąca sobie podobnych chatek.
Może warto robić cokolwiek, nawet jeśli jest to marne i nieudolne, nawet jeśli inni będą stać z boku i krytykować. Może właśnie dlatego warto by coś tworzyć bo to nas określa jako ludzi, tworzenie w jakimkolwiek aspekcie jest aktem kulturotwórczym, a to własnie kultura wyróżnia nas homo sapiens spośród innych naczelnych... Więc by nie być małpą warto tworzyć cokolwiek...
Na koniec jak zwykle piosenka - tym razem trochę przekorna ;) Kasia Klich "Będę robić nic"